czwartek, 26 maja 2011

Uniform raz, proszę!


Egzaminy maturalne wyznaczają pewien trend, który nazywam(y) "zrobić prawko jazdy". Osiągamy pełnoletność, stajemy się bardziej dojrzali (czy aby na pewno?).
Niektóre zobowiązania powinniśmy mieć za sobą i zwyczajnie wykreślić z listy rzeczy "must do", tak samo jako odbębnić zadanie domowe z polaka.

Decyzję o podjęciu kursu na "prawko" odwlekałam w nieskończoność. Na przełomie I/II roku studiów, podjęłam wyzwanie i oblałam. Zgubiła mnie pewność siebie bądź niedouczenie.
I tak oto (ponownie) stoję przed wykonaniem zadania niewykonalnego :).
Kat zetnie moją głowę już za 5 dni. Powinnam dogłębniej analizować skrzyżowania równorzędne, a ja zastanawiam się jaki outfit w tymże radosnym dniu chcę mieć na sobie, aby nie przesadzić.

Oczywiście, że może być na sportowo, luzie, w zdartym (tudzież wynoszonym) i pewnym obuwiu. A jak skarpetki, to tylko oddychające (odradzam brand Nike).
Widziałam już kilku groźnie wyglądających instruktorów. Wszyscy prezentowali się nad wyraz uroczyście. Jak widać, koszula i krawat jest zestawem obowiązkowym. OK, podoba się.. ale czy i ja tak muszę? (a może chcę?).
Męskie koszule są spoko. Traktuję je jako sukienkę do niebotycznych szpil, jednakże damska wersja jest niewygodna. Sądzę, że elegancki "shirt" nie usprawniłby mojej jazdy, a wręcz przeciwnie, umęczyłabym się niemiłosiernie plus zastanawiałabym się czy i "gazeta nie wychodzi" przypadkiem.
Przechodzę w dół i napotykam na spódnicę, która odpada; a spódniczka- definitywnie. Legginsy- prowokują (są opinające, nie nosimy już rajstop czy nadkoloanówek pod nimi), zatem pozostają spodnie w wachlarzu "od wyboru do koloru". Krój staje się bez znaczenia, ale materiał już tak. Mamy wiosnę, aktualnie letnią pogodę. Zimowe "bo eleganckie" spodnie nie pasują (bezpośrednio piję do Pani, którą w dniu dzisiejszym widziałam w KOZAKACH do kolan!!!!!). Pozostając w niezmienionej materii, rekomenduję klasyk - jeansy. Są i zawsze będą OK.
Zniżając, zbliżam się do sedna. Buty- mogą być ulubione, ale przede wszystkim sprawdzone i o dziwo- przynoszące szczęście. Najbardziej standardowe trampki Converse'a może i są trendy, ale podświadomie pozbawiają mnie pewności siebie.

Wnioskuję i reasumuję. Najlepszym naszym rozwiązaniem będzie skromnośc. Postawię na jeans + białą bokserkę i kolorowy cardigan (choć jeden z elementów mojej kompozycji będzie TOP'owy) w połączeniu z czarnymi "nai(j)kami" (sama nie wiem, która forma jest bardziej poprawna..).
Biżuterię ograniczę do minimum i odrzucę rzucający się w oczy zegarek. Nie zapomnę o Kubusiowej gwiazdce Lilou, która mnie oświeci. Całość dopnę okularami przeciwsłonecznymi. Zielone oprawki z fioletowymi szkłami są średnio awangardowym wyborem. Torebka jest bez różnicy, najważniejsze, aby pomieściła wszytskie moje klamoty. I będzie dobrze.

Dziękuję Bartkowi mojemu instruktorowi, który wpadł na temat, a wena dołączyła do mnie podczas porannej kawy w Coffee Heaven.



Z życzeniami powodzenia na zaś!

AS

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz