czwartek, 19 maja 2011

Primą balerrriną bądź!


Myślałam całymi dniami. Spytałam prawie wszystkich, a jednak nie kupiłam. Miałam mieć piękną spódnicę, jak u baleriny, tylko z większą ilością tiulu i trochę dłuższą, bo za kolana...

W samej postaci tancerki zakochałam się wieki temu i zawsze idealizowałam baletowe kreacje; nawet moja ulubienica Carrie Bradshow tak się nosiła w SATC.


Kiedy jeden z polskich i tych lepszych magazynów, w czerwcowym wydaniu zamieścił wspomnianą kieckę (pardon za małą i słowną niepoprawność, ale brakuje synonimów na określenie "spódnicy"), pomyślałam, że nareszcie spełnię małe i banalne, dziecięce marzenie.
W poprzednim poście, zdążyłam już uprzedzić Was, że zaplanowałam stylizację w roli głównej z..

Sądzę, że postąpiłam bardzo dobrze. Bynajmniej, nie wyniknęło to z chęci oszczędzania, ale zadałam sobie pytanie "Czy to jest właśnie to, czego aktualnie potrzebuję?". Odpowiedź, która nasunęła się jako pierwsza, zawsze okazuje się być tą najbardziej trafną.

Wszystko, co teraz dzieje się, ociera nas o Łabędzia, "Czarnego Łabędzia". Nie rozchodzi się o pannę Natalie, ale o baletowe wdzianka (czy baleriny dołączą do kanonu i staną się klasykiem w cyklu mody? Od ładnych kilku lat nosimy je nieprzerwanie)..
Za nami są już pióra, które w sposób bezpośredni wiążą się z łabędzim strojem, choć w kolekcji akcesoriów sieciówki River Island przyuważyłam kolczyki z piórkami w neonowych kolorkach. Hmm, moja koleżanka, która studiuje w Londynie, w zeszłym roku bawiła się w identycznych kolczykach.. (dalsze komentowanie wątku staje się nieuzasadnione wręcz).

I pozostała nam już tylko spódnica.. Pamięć mnie nie zawodzi, ale na przyszły rok- sezon S/S, najlepsi z najlepszych nie stworzyli kolekcji inspirowanych baletem, tym samym pomijam niszowe brandy, które kopiują kreatywność "wyższych". Tylko Zara ma w swojej aktualnej i bogatej ofercie spódnice retro (rozkloszowane, plisowane, wiązane na wysokości brzucha, pod biustem- coś podobnego, ale nie do końca), jak również LV, który teraźniejszą nowość zaprezentował na sezon jesień/zima 2010/11 (dodaję, że rozchodzi się o krój, a nie o formę!!!).



Czuję się usprawiedliwiona. Odsunęłam swoje pragnienie i kupię coś naprawdę wartego, które po przynajmniej 2 latach wciąż będzie z metką "I'm trendy"!
A może, może popełniam błąd?

Uszanowania,

AS

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz