czwartek, 30 czerwca 2011

No, co tam.. Brodaczu?


Zakręciłam się. Na poważnie.

Moda staje się nieprzewidywalna. Zaskakuje mnie wszystko. A to, (prastary) styl "chłopczycy", szerokie- (jakże) ultra-seksowne ubrania, kiepskiej jakości tekstylia, krzykliwe kolory czy inne (mało widoczne) niespójności.
Modelki w rozmiarze XXL są żartem w dzisiejszej bajce.

Pojmowałam myślenie, że bardzo spokojnym krokiem, wstępujemy w erę "zmierzchu pomysłowości" designerów, a tu pojawia się stylowa niespodzianka.
Na nic zdaje się mało widowiskowy upadek Pana Galliano czy innego mocarza francuskiego domu mody Balmain, kiedy to na wytworne salony wkracza.. broda. Ooo, tak!!? A może.. No, nie!!?

Propozycja (nie)dzisiejsza, a temat? Przebojowy? Efekciarski? Tak zwyczajnie nienaturalny.
Lubię, kocham, uwielbiam męźczyzn z zarostem. Ba, jest to kwalifikator jegomościa. I z warunku- nie zrezygnuję, jednkaże pomysł maczo rodem z epoki przedchrystusowej jest wariacki.

Powinnam dodać, "Niech się dzieje wola Nieba*, z nią się zawsze zgadzać trzeba..", ale z dalszego komentowania- podziękuję.

* Świat(-ek) mody



Pozdrawiam,

AS

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz