Paryż wita nas. A tak właściwie to (witają nas) pokazy najnowszych kolekcji Couture na sezon wiosenny 2011.
Coroczne show rozpoczął Christian Dior. Nietuzinkowo, niebanalnie, dość czerwono. Tkaniny, faktury kołyszą się. Mamy powiew, wiatru powiew.
W mojej dość krytycznej ocenie postaram się być obiektywna (wyjątkowo). Runway'owe zdjęcie nie przedstawią tego, co ja lubię. Pokażę to, co in. może się spodobać. Oczywiście, że nie zabraknie ponadczasowej Chanel i strojnego Valentino. Tym razem, dodam coś od Givenchy i jego "spojrzenie" na "Couture".
J.P Gaultier nie jest mroczny; jest zwyczajnie sobą, tak jak większość jego kolekcji i niekoniecznie tych "fast fashion".
A u Armaniego zaskoczyły mnie kolory. I ten połysk, metaliczny połysk. Bomba, na co-najmniej "szóstkę z plusem".
Szkoda tylko, że dzisiejsze Couture jest takie skromne.. Niegdyś projektanci tworzyli po kilkaset wzorów do jednej kolekcji. Nie będę narzekać- kolekcje?? Zwyczajnie są piękne..
Zapraszam, pierwszy do odstrzału jest Dior. Christain Dior.
I jeszcze więcej:
Teraz, spokojnie.. Powiew elegancji :) Valentino, s'il vous plaît!
Trochę odmiany.. Może nowoczesności? Armani Prive.
Chanel. Mademoiselle Chanel stworzyła największą ilość kompozycji. 67. Największą z całej szóstki, którą tutaj przedstawiam.
I przyszedł czas na ostatnią odsłonę. Najbardziej zaskakującą. Inspiracji można szukać wszędzie. Tak jak Givenchy.
I ostatni, niekoniecznie najgorszy. Jean Paul Gaultier
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz